Gdyby kilka lat temu ktoś powiedział mi, że z piątką psiaków będziemy autem przemierzać tysiące kilometrów, eksplorując Europę – uśmiechnęłabym się z niedowierzaniem. Ba! Przecież ja nawet posiadania pięciu psów kiedyś nie planowałam.
Pisząc to, uśmiecham się do Was, czytających ten tekst. Patrzę na chrapiące słodko futrzane ciałka leżące obok mnie i w myślach teleportuję się już w kolejne miejsce. Za kilka dni Estonia. Jak zawsze – z nimi.
#traveldogs
„Serio? Ale wy tak z nimi w każdą podróż? A jak one to znoszą?” – takie pytanie słyszymy najczęściej. Uśmiechamy się i myślimy, że mamy ogromne szczęście – nasze psy kochają podróże tak samo, jak my. Na dźwięk wyciąganych transporterów, walizek rozpoczyna się totalna fala szaleństwa i radości. Powiedziałabym, że to stworzenia żyjące od podróży do podróży. Jak my. Każde nowe miejsce, w którym są – jest dla nich, jak dom. Bo ich dom, jest tam gdzie my.
Napisałam: „mamy szczęście”. Ale czy to szczęście? Nie. Sama wiem, że to po prostu dobra socjalizacja. Od pierwszych miesięcy, ba! Dni życia.
‚Zuleyko, nie daj się nabrać, jak sama nie zabierzesz tego ciastka, to nikt ci go nie da’ | Lulina
Yorkshire terriery to fantastyczna rasa. Zwłaszcza, gdy pozwala im się być psami – jakkolwiek dziwnie to nie zabrzmi – małe pieski to nie zabawki. Żadne zwierzę nią nie jest. Często obserwuję zdziwienie u osób, które spotykają pierwszy raz nasze pieski – czy to u nas w domu, czy poza nim. „Ale jak to? Nie szczeka? Nie trzęsie się? No i na komendy reaguje? I w torebce nie siedzi…?”. Są malutkie (ich waga mieści się w przedziale 2-3.8 kg), ale niezwykle inteligentne, chętne do nauki i zabawy. Część z nich po szkoleniach. Ogromny nacisk kładliśmy i kładziemy na tresurę.
Podróżujemy autem. Naprawdę dużym i pojemnym – choć miejsca ciągle nam w nim mało. Trzy transportery – Zuleyka i Lulina w jednym, Baby i Miluś w drugim, Mania – w trzecim. Legowiska, koce, karma, zabawki, ubranka, smycze, lekarstwa, środki do kąpieli i groomingu. Sporo tego. Z reguły dwie duże dodatkowe torby. No i kojec. I to chyba nasz jedyny problem logistyczny – jak upchnąć wszystko do auta.




W sumie jest jeszcze drugi. Noclegi podczas podróży.
Zawsze staramy się wyszukiwać wyjątkowe mieszkania, apartamenty, raczej unikamy hoteli. Szczególnie w Polsce ilość pięknych miejsc „dog friendly” jest ograniczona. Zdarza się, że wyczuwa się wręcz niechęć do psów. Staramy się to rozumieć – wiemy, że właściciele zwierząt bywają różni. Ale wiemy też, że kwestia dbałości o mienie, czystość nie jest zależna tylko od aspektu posiadania zwierzęcia.
Tu na zdjęciach dog friendly mieszkanko w Krakowie
Możecie też skorzystać, ze 100 zł zniżki na jego rezerwację
Potraktujcie proszę ten post, jak wstęp. Wstęp do czegoś, co zamierzam tu stworzyć. Wstęp do jednej z płaszczyzn tego bloga. Dog mom life & travel dog life. Znajdziecie tu praktyczne informacje o podróżach z psiakami oraz naszym codziennym życiu.
To prawda, że w naszym kraju ilość kwater, gdzie można się zatrzymać z pieskami, jest ograniczona. Ja mam yorka i shih tzu i najczęściej jeżdżę z nimi w te same, sprawdzone miejsca 🙂
Na szczęście i tak coraz więcej 🙂 Mam nadzieję, że takie wpisy jak ten sprawią, że będzie się ich pojawiało jeszcze więcej.